Pół godziny jazdy autobusem z H odkryliśmy ósmy cud świata - Hanauma Bay!Słyszałam, że jest tam cudnie, ale nie spodziewałam się aż takich widoków. Hanauma to zapadnięty wielki krater, którego jeden bok zapadł się częściowo do oceanu. Powstało dzięki temu ogromne akwarium, w którym na w miarę płytkiej wodzie powstała przepiękna rafa, w której pływają kolorowe ryby i żółwie. Boję się wody i pływać nie umiem, ale nie wytrzymalam i spróbowałam. Tylko M musiał stać tak blisko mnie, żebym widziała jego nogę:))) Kiedy jednak pierwsza ławica ryb przepłynęła obok mnie, zapomniałam o wszystkim. Niech schowa się Egipt i Kenia! Takich ogromnych ryb nie oglądałam jeszcze nigdzie! I te kolory! I wcale się nie bały. Niektóre same podpływały do moich rąk. Dziewczyny! Przed swoją wyprawą zainwestujcie w maskę i rurkę! To jest niesamowite! Teraz będę męczyła Mikołaja o aparat do zdjęć pod wodą! Teraz mogę podać tylko nazwy ryb z Hanauma Bay: kikakapu, ma'i'i'i, kihikihi, mahi mahi, opakapaka i humuhumunukunukuapua'a ( tej nie widziałam:) ) - uwielbiam hawajskie nazwy: nikt nie jest w stanie ich zapamiętać i prawidłowo wymówić:))))
tak krater wygląda w całości, a tak na naszych fotkach:
A tak na marginesie do I: Twoja koleżanka, ta co to nie opala się raczej, dziś przeszła samą siebie... panthenolik cały poszedł na mnie i na M... jednorazowo...:) ech!